Obserwatorzy

wtorek, 18 maja 2010

New Improved Palikot? Część 2

W swoich publicznych wystąpieniach Janusz Palikot często nie znał umiaru- był wszędzie, mówił wiele i obrażał wszystkich dookoła- od ś.p. prezydenta Lecha Kaczyńskiego, jego brata Jarosława, przez Jolantę Szczypińską, Zbigniewa Ziobrę, ś.p. Przemysława Gosiewskiego, Karola Karskiego, Tadeusza Rydzyka, Kazimierza Marcinkiewicza, Zytę Gilowską, aż po znaną i wielokrotnie nagradzaną amerykańską dziennikarkę Anne Applebaum –żonę Radosława Sikorskiego.





Na celowniku „bezprecedensowego” posła o niewyparzonym języku mógł znaleźć się każdy. Trudno jednak ukryć, że krnąbrny poseł wyjątkowo upatrzył sobie na ofiarę Jarosława Kaczyńskiego- jednego z kandydatów do fotela prezydenckiego. Możemy więc być pewni, że jeszcze usłyszymy przy najmniej kilka zaskakujących, mniej lub bardziej niesprawiedliwych opinii i sądów na temat byłego prezesa PiS.

Co do wyglądu zewnętrznego- okulary i nieco udoskonalona fryzura nie robią z nikogo nowego (dobrego) człowieka. Nieco bardziej stonowane (na jak długo???) wypowiedzi również nieprędko zmienią sposób, w jaki Polacy postrzegają największego (na razie) skandalistę rodzimej polityki. Rozumiem, że okulary w stylu głównego księgowego mają na celu chwilowe ocieplenie wizerunku, ale zmiany muszą być globalne, a wątpliwe, by poseł Palikot miał na tyle dobrej woli, by przestać atakować tych, których poglądy nie są zbieżne z jego własnymi.

Ludzie nie zmieniają się aż tak bardzo, więc będziemy posła Palikota bacznie obserwować. Może on zmienić fryzurę, kupić zupełnie nowy wibrator, wprowadzić na rynek wino Paliwine za symboliczną złotówkę, ale już na zawsze pozostanie Palikotem. Nie odbieram mu prawa do zmiany, bo każdemu należy się druga szansa. Nie trafiają do mnie po prostu jego ostatnie wypowiedzi (zresztą poprzednie też nie trafiały). Nie wierzę w nagłą skruchę przed kamerami. Ta zmiana tonu wypowiedzi wydaje się być jedynie chwilowa i wątpliwe, by taki stan utrzymał się na dłużej.

"W krytyce prezydenta przekraczałem dopuszczalne granice. Ale 10 kwietnia wraz z Lechem Kaczyńskim umarł też dawny Janusz Palikot. Nie wierzycie? Nie odbierajcie mi prawa do przemiany".

"Byłem bardzo uwikłany w Lecha Kaczyńskiego tą swoją ostrą krytyką, przekraczającą granice. Dla mnie śmierć prezydenta jest także częścią mnie samego. Być może symbolicznie - na moim przykładzie - będzie szansa pokazać: nie warto przekraczać granic"- powiedział ostatnio reporterom Newsweek’a Janusz Palikot.


Dla mnie jego słowa brzmią wyjątkowo nieszczerze.

A co Wy sądzicie na ten temat? Jak podoba Wam się nowy wizerunek naczelnego skandalisty IV RP?
Czy uważacie, że Palikot raz na zawsze skończy z agresywnym tonem i kontrowersyjnymi wypowiedziami?
Czy jego obecność w ogólnopolskich mediach ograniczy się do koniecznego minimum?

Na koniec pozwolę sobie przytoczyć jedną z wypowiedzi Janusza Palikota (wpis na blogu: http://palikot.blog.onet.pl, 18 marca 2009).

„Polityka jest takim ciągłym zabijaniem i rodzeniem się. Ktoś ginie, żeby narodzić się (odrodzić) mógł ktoś”.


Czyżby nastąpiło cudowne uzdrowienie? A może to obliczona w czasie, planowana już dawno koncepcja wizerunkowa?

W każdym razie, podobno stary Palikot umarł, a narodził się zupełnie nowy.


Pytanie: kiedy ten zupełnie nowy Palikot umrze?

A może nigdy go tak naprawdę nie było, a my po raz kolejny daliśmy się nabrać?

Brak komentarzy: