Obserwatorzy

wtorek, 11 maja 2010

Szalik w beżową kratę- przedmiot zazdrości wśród posłanek?

Szalik luksusowej brytyjskiej marki Burberry w słynną beżowo-czerwono-biało-czarną kratę to marzenie każdej szanującej się fashionistki. Posiadanie choć jednego egzemplarza jest powodem do dumy nie tylko dla wielkiej gwiazdy kina czy estrady, przepłacanej supermodelki czy dziewczyny piłkarza pierwszoligowego klubu, ale dla każdej kobiety, która wie doskonale, co jest modne, eleganckie i przede wszystkim ponadczasowe.



Tak, szalik Burberry nigdy się nie zestarzeje. W świecie mody jest traktowany na równi ze sznurem (prawdziwych) kremowych pereł, małą czarną od Chanel czy torebką Hermes Birkin. Wszystkie te rzeczy są dobrze wykonane, stylowe i bardzo, bardzo drogie. Odpowiednio użytkowane mogą posłużyć przez długie lata; czasem są przekazywane córkom przez matki.



Oryginalny szalik Burberry, w którym gustują takie gwiazdy popkultury jak Emma Watson (aktorka wcielająca się w rolę Hermiony we wszystkich do tej pory zekranizowanych opowieściach o czarodzieju Harry’m Potterze), Nicole Ritchie czy…amerykański raper Lil Wayne kosztuje bagatela 300 $!




Najwidoczniej dla posłanki Joanny Muchy wydatek ok. 1000 zł na szalik znanej marki to żaden problem. Dodatek to bardzo twarzowy, kobiecy, ładnie podkreśla niepospolitą urodę pani Muchy. Czy jednak jest wart aż tyle? Podobno posłanka nie lubi się z nim rozstawać na dłużej, dlatego ma go na sobie zarówno na sali obrad, gdzie często panuje duchota nie do wytrzymania, jak i w trakcie zakupów. Szalik kosztuje krocie, ale posłanka przekonuje, że kupiła go naprawdę po bardzo okazyjnej cenie.

Nic dziwnego, że jej koleżanki z sejmowych ław zielenieją z zazdrości. Mucha to prawdziwa kobieta sukcesu- zawsze ubrana odpowiednio do zajmowanej przez siebie funkcji, wypachniona, z nienaganną fryzurą i dyskretnym makijażem. W dodatku wie, co dobre i nie zawaha się tego kupić.




Drogie panie posłanki, jest się od kogo uczyć. Bo kto powiedział, że w polityce nie ma miejsca na rewię mody? Zamiast zazdrościć lepiej ubranej koleżance, przetrząśnijcie swoje szafy i pozbądźcie się w końcu tych bezkształtnych plisowanych spódnic z gumką, żakietów a’la namiot i kremowych muślinowych bluzek z bufkami i koronkami, a świat polityki stanie się piękniejszy. Wizerunek posłanek to sprawa wagi państwowej, dlatego nie przynoście nam więcej wstydu i zainwestujcie w klasykę.
Może na początek: kraciasty szalik Burberry? Nie?
Przecież można go nabyć po okazyjnej cenie.
Gdzie? O to już trzeba by zapytać posłankę Muchę.

Brak komentarzy: