Obserwatorzy

wtorek, 1 czerwca 2010

Czy Polska da się zlepperować???

Wybory prezydenckie tuż, tuż (pozostało dokładnie 19 dni), hasło kampanii wyborczej gotowe („Praca, przedsiębiorczość, ludzie”), a bazary pełne wielbicieli.

Bazary? Tak, właśnie.

Nieco już zapomniany prominentny polityk Samoobrony postanowił, że w trakcie tegorocznej kampanii wyborczej będzie blisko zwykłych ludzi, a nie „wersalu”.



Z tego też powodu pojawia się zwykle na bazarach, targowiskach i halach rynkowych i pozyskuje elektorat swym wdziękiem osobistym, charyzmą i elokwencją. Zapewnia przy tym, że jest jedynym kandydatem, którego zajmują problemy zwykłych Polaków.
Po złożeniu listy ze 112 tys. podpisów i rejestracji przez Państwową Komisję Wyborczą Andrzej Lepper przystąpił do działania.

Spotkał się z wyborcami na łódzkim Rynku Bałuckim, targowisku łosickim (podlaskie) czy na warszawskim bazarze Wolumen, gdzie z entuzjazmem pozował do zdjęć, chętnie rozdawał autografy czy niezapomniane biało-czerwone krawaty. Lepper przechadzając się wraz z chłonkami swego sztabu między straganami z warzywami bez skrępowania rozmawia z handlarzami i kupującymi, rozdaje kolorowe ulotki czy biało-czerwone chusty.

Wydaje się być grzeczny, ułożony i taki… inny, sympatyczny, godny zaufania? Czy można do końca wierzyć w tę radykalną przemianę???


Andrzej Lepper przed blisko trzema laty zapewniał z ręką na sercu, że nie wróci. Wrócił mimo wszystko, by kandydować w wyborach. Nie ukrywa, że liczy na trzeci wynik, a taki z 15 % poparciem udało mu się osiągnąć w poprzednich wyborach.

15 % poparcie i trzecie miejsce na podium to jednak jedynie lepperowskie pobożne życzenia.



Jak donosi Neewsweek na swojej witrynie internetowej, gdyby wybory prezydenckie odbyły się 31 maja Lepper podobnie jak Janusz Korwin-Mikke otrzymaliby 1 % poparcie. Na czele stawki Bronisław Komorowski z poparciem 43,3% wyborców przed Jarosławem Kaczyńskim (36,2%). Tuż za nimi plasuje się Grzegorz Napieralski z niemal 6% poparciem.

Widać więc wyraźnie, że Lepper na zbyt wiele liczyć nie może, a nawet nie bardzo powinien.

O ile zmianie uległ nieco styl ubierania Andrzeja Leppera, a właściwie jego krawat, który z biało-czerwonego „przekształcił” się w biało-czerwono-granatowy, o tyle nie wiem, czy nastąpiła jakakolwiek zmiana mentalna.

Śmiem wątpić, czy styl wypowiedzi tego wyjątkowo kontrowersyjnego kandydata uległ jakimkolwiek przeobrażeniom. Chciałabym, żeby tak było, bo jego ostatnie wypowiedzi trochę różnią się od tych sprzed trzech lat.

„Ja chciałbym wierzyć w przemianę, ale wobec tego, czego doznałem od pana Kaczyńskiego, współrządząc razem z nim, nie bardzo wierzę w taką radykalną przemianę”- powiedział dziennikarzom na giełdzie samochodowej w Pruszczu Gdańskim zapytany o nieco „wycofany” wizerunek jednego z głównych pretendentów do urzędu prezydenta. Zgodził się natomiast, że żadna przedwyborcza wojna nie jest potrzebna.

„Nam potrzebne jest to, żebyśmy postawili na gospodarkę, przemysł, rolnictwo i handel, ale w wydaniu polskim, a nie żeby Polska była odbiorcą nadwyżek produkcyjnych państw zachodnich, tracąc swoją produkcję i miejsca pracy”- dodał z przekonaniem.


Andrzej Lepper chętnie zaprasza swych kontr-kandydatów do debaty- w szczególności Jarosława Kaczyńskiego:

„Zapraszam Kaczyńskiego do debaty. Niech usiądzie ze mną i podebatuje na temat naszego wspólnego rządu. Wyjaśnimy sobie dużo spraw merytorycznych, nie ubliżając sobie, merytorycznie podyskutujemy na temat programu, który mieliśmy realizować, programu Solidarne Państwo”.

A może Andrzej Lepper postanowił przemyśleć już nieco zakurzoną wypowiedź Jarosława Kaczyńskiego, która padła po odsunięciu lidera Samoobrony od władzy (odwołanie ze stanowiska wiceprezesa Rady Ministrów i ministra rolnictwa) i dokonać w swoim wizerunku drastycznych zmian? Może postanowił tym razem znacznie lepiej wykorzystać swoją szansę?



„Otrzymał szansę całkowitej zmiany nie tylko swojego politycznego image'u, ale także swojej politycznej funkcji w naszym życiu publicznym. Z tej szansy nie skorzystał. Po krótkim czasie powrócił do swoich praktyk, powrócił do czegoś, co trzeba określić jednym słowem – warcholstwo. My warcholstwa w żadnym razie nie możemy tolerować. Podjęliśmy wysiłki zmierzające do tego, by rząd utrzymał większość. Jeżeli to się nie powiedzie, jedynym rozwiązaniem będą przyspieszone wybory”- powiedział Jarosław Kaczyński we wrześniu 2006 r.

I choć do Andrzeja Leppera „pasują bardziej widły i kupa gnoju” (słowa Bronisława Komorowskiego), to może ku powszechnemu zdumieniu, „Lepper, który jest wręcz brzydkim kaczątkiem, na naszych oczach przeistacza się w sporego łabędzia” (wypowiedź posła Krzysztofa Szygi z 2006 r.).

Obserwujmy więc bacznie, co wyrośnie z tego brzydkiego kaczątka, bo prezydent Polski na pewno nie.

1 % poparcie nikomu nie może zagwarantować zwycięstwa, nawet Andrzejowi Lepperowi.

PS: Broń nas Boże przed Lepperem.

Brak komentarzy: