Obserwatorzy

czwartek, 29 kwietnia 2010

"I don’t smoke, drug and drink. To be honest, I tried cigarettes/marijuana/alcohol once”. O używkach i ich wpływie na wizerunek polityków

Julia Pitera przyznała się oficjalnie do picia wina, Wojciech Olejniczak przez długi czas palił papierosy i ukrywał ten fakt przed rodzicami, a Donald Tusk wyznał, że palił marihuanę i nie stronił od alkoholu.
Z kolei, George Bush w trakcie studiów na Harvardzie bardzo często bywał pijany. Pod koniec lat 70. został nawet ukarany za jazdę po pijanemu, za co odebrano mu prawo jazdy na okres 2 lat. Od kieliszka nigdy nie stronił też Aleksander Kwaśniewski znany z licznych alkoholowych ekscesów i to nie tylko z czasów swej prezydentury.
Warto przypomnieć, że z powodu czynnego i biernego palenia umiera w Polsce co roku blisko 70 000 ludzi. Ciekawe, czy te zatrważające statystyki przekonały do rzucenia tego „absorbującego” nałogu posłankę Joannę Muchę, , która podobno była regularnym gościem sejmowych palarni. „Od trzech miesięcy nie palę”- pochwaliła się w połowie lutego 2010 r. na swoim oficjalnym blogu (joannamucha.blox.pl).

W obszernym wywiadzie dla „Gazety Wyborczej”(http://wyborcza.pl/1,75476,1775966.html) prof. Witold Zatoński z Centrum Onkologii w Warszawie powiedział: „W 1990 roku palili niemal wszyscy, także Tadeusz Mazowiecki i Lech Wałęsa. Palenie było naturalną czynnością, jak jedzenie. Teraz jest inaczej. Publicznie już się nie pali.
Sporym problemem wśród mniej i bardziej prominentnych polityków jest również picie alkoholu.

Dziennikarzom Radia ZET udało się dotrzeć do faktur, z których wynikało, że Kancelaria wydała jedynie w lutym i kwietniu 2009 r. na mini-buteleczki wódki, whisky i koniaku prawie 3 000 złotych!

Czy więc zawód polityka jest na tyle straszny (czyt.: stresujący), że w trudnych momentach trzeba „posiłkować się” alkoholem? Wielu krytyków politycznych zauważa, że były prezydent Aleksander Kwaśniewski bardzo często przekraczał dopuszczalne normy spożycia napoi wyskokowych, co pozostawiło rysę ( i to nie jedną) na jego wizerunku.


Niekiedy można odnieść wrażenie, że publiczne przyznawanie się do tak wstydliwych rzeczy jak palenie trawki czy nadużywanie alkoholu świadczy o ogromnej odwadze i wręcz bohaterstwie przyznającego się do winy.

Specjaliści od wizerunku politycznego zachęcają parlamentarzystów do mówienia o grzechach i grzeszkach młodości.
Takie „gorące” wyznania nie zawsze szkodzą wizerunkowi polityka, czego przykładem są Donald Tusk i Barack Obama, którzy z powodu przyznania się do palenia marihuany nie zaczęli masowo tracić poparcia.

W wypowiedzi dla stacji TVN poseł Tadeusz Cymański stwierdził, że wspominanie tak kontrowersyjnych wątków z lat młodości jest „nieeleganckie i niesmaczne”. Oczywiście, lepiej nie popełniać grzechów, a szczególnie takich większego kalibru, które zmusiłyby do zastanowienia się nad wyborem kariery politycznej. Jeżeli jednak już dojdzie do „zaniedbań”, warto udać się po poradę do PRowego doradcy i opracować odpowiednią strategię.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

tutaj nawet PR nie pomoże... a Kwaśniewski już na zawsze stracił w moich oczach... najpierw kłamał, że ma wyższe wykształcenie (broniła go żona), potem, że złapał wirus filipiński (broniła go córka) - sam bronić się nie potrafi... żal...